Próby wyjaśnienia pozostawania w związku przemocowym kobiet doświadczających przemocy ze strony partnera naznaczone są wieloma stereotypami, myśleniem tendencyjnym i uproszczeniami. Rozważając te kwestie niewiele się mówi, że takie postępowanie może stanowić racjonalną strategię przetrwania.
Kobieta może funkcjonować w specyficznej rzeczywistości, której rytm wyznaczają kolejne fazy cyklu przemocy – od narastania napięcia między partnerami, w której występuje głównie przemoc werbalna z niewielkimi elementami przemocy fizycznej (faza I) poprzez wyładowanie napięcia, gdzie następuje kumulacja i eskalacja przemocy fizycznej i psychicznej (faza II) do tzw. miodowego miesiąca – czasu skruchy, wyciszenia i budowania fałszywego obrazu poprawności związku (III faza). Szerzej patrz: Fundacja A.R.T.fundacjaart.pl – Baza wiedzy: Jakie są fazy przemocy? (https://www.fundacjaart.pl/bazawiedzy/co-zrobic-gdy-5/)
Kobieta mogła podejmować wiele prób wyjścia ze środowiska przemocowego, lecz kończyły się one niepowodzeniem, prowadząc u wielu z nich do rozwijania się syndromu wyuczonej bezradności. Taka kobieta uczy się, że każda podjęta przez nią walka o zmianę swojej sytuacji ma ten sam finał, tym boleśniejszy, że jego dopełnieniem są kolejne razy fizyczne i psychiczne ze strony partnera za jakiekolwiek przejawy „nieposłuszeństwa”. W konsekwencji, po pewnym czasie, zaprzestaje dalszych działań.
U wielu z nich mógł wytworzyć się także tzw. syndrom bitych kobiet, którego podstawę stanowi cykliczny model przemocy i syndrom wyuczonej bezradności. Jego symptomami są m.in.: niska samoocena, poczucie winy, lęk, depresja, utrata wiary w możliwość wyjścia z danej sytuacji, większe poczucie odpowiedzialności za zachowanie partnera i mechanizm zaprzeczania doświadczanej przemocy.
Prócz wspomnianych syndromów, występują również inne przyczyny, które skłaniają do pozostawania w związku przemocowym. Mają one charakter m.in. wewnętrzny, rozwijany i wzmacniany w procesie doświadczanej przemocy: niska samoocena, lęk, wstyd, utrata i brak niezależności, niedojrzale i neurotyczne mechanizmy obronne. Często towarzyszy temu skrócenie perspektywy czasowej i osoba doświadczająca przemocy przestaje planować, myśleć o najbliższej przyszłości. Jej przyszłością jest tu i teraz, tych kilka kolejnych minut następujących po sobie w kole nawracającej przemocy. Wiele z tych osób skupia się, by przetrwać niszczące ich od wewnątrz napięcie i stres, wiążące się z pytaniem, kiedy nastąpi kolejne uderzenie. Zdarza się, że na swój sposób prowokują kolejne zdarzenia, by przerwać łańcuch wzmożonej czujności i narastającej niepewności. Dlaczego? Osiągnęły już punkt kulminacyjny wytrzymałości psychicznej i potrzebują chwili ulgi, wytchnienia przed kolejnym etapem narastania napięcia.
Często osobom tym brakuje dostatecznego wsparcia ze strony bliskich, grup pomocowych, a wręcz dochodzi z ich strony do zaprzeczania zjawisku przemocy, niedowierzania, wyśmiewania, pomniejszania jego znaczenia czy zgubnego porównywania do swojej lub innych sytuacji. A przecież każda sytuacja jest wyjątkowa i specyficzna na swój sposób. W ten sposób nie tylko unicestwiają specyficzne doświadczenie danej osoby, lecz także budują kolejne zmiany w postrzeganiu i odbiorze rzeczywistości.
Inną przyczyną jest zła organizacja systemu pomocy, problemy finansowe, brak racjonalnego i efektywnego zarządzania szkoleniami dla pracowników, brak odpowiednich kwalifikacji i skostniałe myślenie, prowadzące do powtarzania tych samych nieefekywnych rozwiązań lub sztampowego posługiwania się jednym z nich wobec zróżnicowanej grupy osób doświadczających przemocy. To prowadzi do patologii, gdzie wysiłek i fundusze są sukcesywnie marnowane.
I wreszcie – wiele osób styka się z tym, co określa się mianem zła administracyjnego. Pracownicy instytucji koncentrują się bowiem na rozwijaniu poprawnych procedur i właściwych kroków legalistycznych oderwanych od rzeczywistości społeczno – polityczno – ekonomicznej. Te zamknięte są w katalogu nierealnych wytycznych, których nie da się i nie można spełnić. Zbyt często dąży się do urzeczywistnienia idealistycznych wizji funkcjonowania systemu społecznego, tracąc, mimo rzekomych starań, jednostkę z pola widzenia. A to człowiek jest tu najważniejszy, nie zaś abstrakcyjne wizje rzeczywistości. Zbyt słabe posługiwanie się dostępnymi prawnie środkami odseparowania „sprawcy” od osoby doświadczającej przemocy oraz często brak niezależności ekonomicznej danej osoby kładzie się cieniem na możliwości efektywnej pomocy.
Wszystkie dotychczas wymienione kwestie leżą w wielu przypadkach u podstaw pozostawania w związku przemocowym. Związku, który paradoksalnie staje się bezpieczny. Jest on bowiem znany. Reguły i zasady w nim obowiązujące są rozpoznane, jego funkcjonowanie z większą trafnością przewidywalne. Osoba wie, czego się spodziewać po konkretnych osobach, jak funkcjonuje jest najbliższe środowisko, za co można otrzymać karę i stara się tych elementów unikać, co nie oznacza, że nie doświadczy po raz kolejny przemocy od partnera.
W tym kontekście warto zauważyć, że to, co jest poza systemem „partnerskim” jawi się dla wielu z nich jako niebezpieczne. Dlaczego? Jest nieznane, naznaczone myśleniem negatywnym, lękiem, który skłania do kreowania tamtego świata, jako pełnego zagrożeń. Zagrożeń tak samo lub bardziej bolesnych niż dotychczas doświadczane. Przeżycie staje się zatem celem samym w sobie, nie zaś jakość funkcjonowania. Zwłaszcza, że albo utraciły już wiarę w zmianę sytuacji albo nie chcą i panicznie lękają się emocji, stresu, niepewności, który osiąga apogeum na etapie planowania i wdrażania zmian.
Podsumowując. W obliczu irracjonalnych działań agresywnych oraz braku efektywnej pomocy instytucjonalnej tudzież najbliższego otoczenia, własnych braków w wiedzy psychologicznej, rozpoznania swoich możliwości, ich częściowej lub znacznej utraty, uległość może być świadomie i z rozmysłem stosowaną strategią kontroli męskiej agresji, a nie wynikiem zmian w psychice kobiety. Choć niewykluczone, że i te występują.
Autorka: dr Monika Gmurek (https://www.fundacjaart.pl/ludziefundacji/monika-gmurek-ekspert-fundacji-a-r-t-przeciwprzemocy-pl/)
Zdjęcie: Monique Weitch Photography